Info

Draco dormiens nunquam titillandus - Nigdy nie łaskocz śpiącego smoka.

Email plemienny:
"UniwersytetMagiitfm@wp.pl".
Wszelkie pomysły i
uwagi prosimy
kierować na email.

środa, 21 grudnia 2016

Wyniki ostatniego konkursu

Witajcie!
Nadszedł w końcu czas, aby ogłosić wyniki ostatniego konkursu za opowiadanie. Ten post pojawia się z opóźnieniem, za co przepraszam.
Termin oddawania prac trwał początkowo miesiąc. Następnie został przedłużony. Mimo to otrzymałam naprawdę niewiele prac, przez co początkowo istniała możliwość, iż konkurs zostanie odwołany. Nie chciałam jednak zawieść tych kilku osób, które w przeciwieństwie do reszty poświęciły trochę czasu, aby napisać chociaż krótki tekst. Dziękuję za to wszystkim uczestnikom. Obiektywne, wybrane przeze mnie jury stwierdziło, że


Pierwsze miejsce zajmuje praca
Aniozjad!

Opowiadanie, które zwyciężyło znajdzie się na końcu tego posta, ze względu na to, że jest ono dość długie, przez co reszta podium zostałaby przez nie zakryta.


Drugie miejsce zajmuje praca
Elivcia!



Trzecie miejsce zajmuje praca
Rosa6699! 


Gratuluję wszystkim osobom, które znalazły się na podium i proszę je o jak najszybsze skontaktowanie się z dyrekcją.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim  za wzięcie udziału w tym konkursie. Zapraszam też do uczestniczenia w innych atrakcjach, organizowanych przez nasze plemię, ponieważ u nas zawsze coś się dzieje, lecz czasem brakuje nam do tego uczestników.
Ze względu na to, że zbliżają się święta, chciałabym życzyć Wam wszystkim
WESOŁYCH ŚWIĄT!

A teraz czas na opowiadanie, które zwyciężyło w owym konkursie:

Wspomnienia z Huncwotami

- Smarkeus! Smarkeus! - krzyczał James Potter, a stojący za nim Syriusz Black śmiał się tak bardzo, że ledwo trzymał się na nogach. – I co teraz Smarku?
- Sev, pomóc Ci? – zawołałam, biegnąc do niego.
Szesnastoletni Severus Snape podniósł z podłogi korytarza zabrudzone łajno-bombami książki. To już nie pierwszy raz kiedy słynni Huncwoci szydzili z chłopaka. W prawdzie Severus już się nie przejmował tym tak jak kiedyś. Nie raz rozmawiając z Lucjuszem Malfoy’em lub ze mną, podważał inteligencję Pottera i jego bandy. Starał się żyć tak, aby unikać ich jak najczęściej ale zwykle to oni szukali jego.
Dziękuję Ci, Lily. – opowiedział chłopak. Zauważyłam jak spogląda na Jamesa z wyższością, a ten zaciska pięści z wściekłości.
- Co ty widzisz w tym… tym… - Potter zrobił się czerwony na twarzy wskazując na Snape’a. – w tym idiocie?! – wykrzyknął w końcu.
- Jedyny idiota to tylko i wyłącznie ty. – zawołałam odchodząc razem z Severusem.
- Ej, stary. – usłyszałam jeszcze jak Black mówi do Pottera. – Chociaż ja nie jestem dla niej idiotą. – zachichotałam, gdy po tych słowach, padły przekleństwa ze strony Jamesa. James Potter był zwykłą świnią, dupkiem, pajacem, zdrajcą, głupkiem i palantem, który często psuł i poprawiał mi humor.
- Nic Ci się nie stało? – spytałam Severusa.
- Nie martw się o mnie, Li. – chłopak posłał mi delikatny uśmiech. – A teraz przepraszam. Muszę napisać referat dla profesora Slughorna na eliksiry. – Snape skierował się w stronę lochów, a ja poszłam się w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru. Sev był na prawdę dobrym przyjacielem. Zawsze mnie wspierał gdy tego potrzebowałam, pomagał w lekcjach, czasem nawet wymykał się ze mną na nocne przechadzki po błoniach lub zamku. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Grubej Damy.
- Kogo my tu mamy, panienka Evans. A kochaniutka nowe hasło znasz? – spytała, patrząc na mnie podejrzliwie.
- No i co Evans, musisz skorzystać z mojej pomocy. Gruba Dama hasło zmieniła kilka minut temu i nie sądzę, żebyś je znała. – za moimi plecami stał Potter. Znowu. Fakt, nie znałam nowego hasła. Odwróciłam się do chłopaka. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam go samego. Stał opierając się nonszalancko o barierkę schodów.
- No dobrze, James. Co chcesz za hasło? – spytałam krzyżując ramiona na piersi.
- Umówisz się ze mną, Evans? – spytał z niewinnym uśmieszkiem. W tym momencie podszedł do nas Syriusz.
- Cześć, Lily. – posłał mi uśmiech. – Gumowa kaczka. – zwrócił się do obrazu, na którym była Gruba Dama, a ta ukazała mu przejście.
- Nie tym razem, Potter. – zarzuciłam włosami i odwróciłam się tyłem do zdezorientowanego chłopaka. Cóż, nie zdziwię się gdy zobaczę jutro Blacka z podbitym okiem. W pokoju wspólnym zauważyłam Claryssę Bell, z którą dzieliłyśmy pokój w dormitorium. Clary miała średniej długości brązowe włosy oraz ciemno niebieskie oczy, które często porównywałam do barwy chmur w czasie burzy. Oprócz niej w pokoju wspólnym było sporo innych Gryfonów.
- Lily, pomogłabyś mi z numerologią? – spytała mnie Clary.
- Jasne. – odpowiedziałam i zabrałam się za powtarzanie materiału razem z dziewczyną. Gdy skończyłyśmy, na dworze zapadał zmierzch, a pokój wspólny zalał się półmrokiem. Przeciągnęłam się z rozkoszą, po długim siedzeniu w jednej pozycji.
- Dziękuję Ci, Li. – odparła Clary – Idziesz ze mną na kolację?
- Nie jestem głodna. – posłałam dziewczynie uśmiech i wyszłam z pokoju. Skierowałam się od razu do sowiarni, gdzie zastałam swoją płomykówkę zwyczajną, której dałam imię Aulus. Pogłaskałam go delikatnie po łebku, na co zahuczał radośnie. Wzięłam do ręki pergamin, pióro i zaczęłam pisać:
Drogi Severusie!
Może miałbyś ochotę wyjść gdzieś ze mną?
Błonia wyglądają dziś naprawdę wspaniale
I moglibyśmy spędzić miły wieczór
W swoim towarzystwie.
Mam nadzieję na szybką odpowiedź.
Całuję Lily.”
Podałam list Aulusowi, a ten złapał go w swój mały dziób i wzniósł się w powietrze. Patrzyłam w ślad za nim, dopóki nie znikł mi z oczu, a chwilę potem zapatrzyłam się w gwiazdy. Snape coraz mnie miał dla mnie czasu. Częściej interesował się czarną magią i czystością krwi wśród czarodziejów. Zauważyłam nawet, że stara się nie pokazywać ze mną przy innych Ślizgonach. Westchnęłam i poczułam lekkie ukłucie żalu. Czy moje pochodzenie ma aż takie znaczenie? Czy nie liczy się jacy jesteśmy, tylko jakie mamy drzewo genologiczne? Moje rozmyślenia przerwał nadlatujący Aulus, z pogniecionym zwitkiem papieru w dziobie. Odebrałam liścik i odczytałam go.

Droga Lily
Dobrze, spotkajmy się w sali wejściowej za 10 minut.
Staraj się przyjść bez Pottera,
Jeżeli postanowić spuścić Cię z oka.
Severus”
Widać było, że litery były pisane na szybko i niechlujnie. W kilku miejscach były kleksy, a pergamin był tak pognieciony jakby Sev zgniótł go przed wysłaniem. Kolejny raz pogłaskałam sowę i ruszyłam korytarzami do sali wyjściowej. Chwilę potem spotkałam tam Severusa.
- Cześć. – powitałam go i posłałam mu uśmiech. On jedynie skinął głową. – Coś się stało? – spytałam zmartwiona tak chłodnym powitaniem.
- Chodźmy już. – odpowiedział wymijająco i pociągnął mnie w stronę drzwi. Kątem oka zauważyłam, że niedaleko nas przechodził Lucjusz Malfoy w towarzystwie innego Ślizgona. Wyszliśmy na chłodne powietrze. Na dworze był już całkowity mrok. Skierowaliśmy się na szkolne błonia. Milczeliśmy, jakbyśmy szli razem ciałem, ale osobno duchem. Powoli robiło mi się coraz bardziej przykro z powodu zachowania Seva. Nagle od strony Zakazanego Lasu usłyszałam dość głośne śmiechy i zza zakrętu wyłonili się James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin, a z tyłu za nimi dreptał Peter Pettigrew.
- Widzieliście minę starego Filcha? – krzyczał Potter.
- Wyglądał jakby zobaczył ducha. – przyznał mu ze śmiechem Lupin.
- Mówiłem, żebyś z nimi nie przychodziła! – warknął na mnie Spane.
- Uważasz, że to moja wina? –Teraz to ja się oburzyłam. Jak on może mnie winić o takie rzeczy?!
- Smarku, czego chcesz od Lily? – wciął się James już bez uśmiechu, lecz patrzył na chłopaka groźnie.
- Szlama! – krzyknął Severus, a ja poczułam jak na policzkach łzy, które zbierały mi się w oczach od początku rozmowy. Syriusz i Remus w ostatniej chwili złapali Pottera przed rzuceniem się na Snape’ a z pięściami, a ten stał jak wryty i w blasku księżyca wydawał się jeszcze bledszy niż zwykle.
- Lily… - wyszeptał przerażony.
- Odejdź. – warknął James i objął mnie ramieniem. Tym razem mi to nie przeszkadzało. Nawet sama się w niego wtuliłam.
- Lily, przepraszam… Ja nie wiem co powiedzieć. – Snape próbował wyciągnąć w moją stronę rękę, ale ja tylko pokiwałam głową przegryzając wargę.
- Dosyć namieszałeś. Lepiej odejdź. – odezwał się Lupin zasłaniając mnie razem z Syriuszem. Peter był bardziej wystraszony całą sytuacją niż Sev.
- Proszę, zabierz mnie już do dormitorium. – wyszeptałam Jamesowi do ucha. Przy nim czułam się bezpieczna, miałam pewność, że cokolwiek by się wydarzyło to on mnie obroni. Nie wiem czemu, ale w tym momencie pragnęłam być naprawdę blisko niego. Mimo tego teraz czułam się naprawdę źle. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie obraził, tak mnie nie upokorzył. Kolejne słone łzy spłynęły po moich policzkach. Czy zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Kiedyś dobra przyjaciółka, a teraz… szlama? James obejmował mnie cały czas ramieniem. Gdy przekroczyliśmy próg sali wejściowej ukryłam twarz w dłoniach. To wszystko zbyt mnie przytłoczyło. Czy tyle lat przyjaźni właśnie przepadło? Weszliśmy do pokoju wspólnego, a chłopak odprowadził mnie pod samo dormitorium, do którego nie mógł wejść.
- Dasz sobie radę? – spytał, patrząc na mnie z troską wymalowaną w jego brązowe oczach, co było prawdziwą rzadkością. Kiwnęłam delikatnie głową i weszłam po schodach do pokoju. W nim znalazłam Calryssę, która spała z otwartą buzią, a z kącika jej usta spływała strużka śliny. Nawet w tej sytuacji nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu. Usiadłam na parapecie i znów zaczęłam patrzeć w gwiazdy, a po moich policzkach co jakiś czas spływały gorące łzy żalu.
Następnego dnia obudziła mnie Clary, która wyglądała jakby sama dopiero się obudziła.
- Co robisz na parapecie? W ogóle to nie wyglądasz najlepiej, coś się stało? – spytała mnie dziewczyna z nutą troski w głosie. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Usiadłyśmy razem z dziewczyną na łóżku, a ja opowiedziałam jej wczorajszą historię z udziałem Severusa. Claryssa nie przerwała mi ani razu, słuchając uważnie. Gdy doszłam do momentu, w którym zostałam wyzwana od szlam, szatynka zakryła usta dłonią i wybałuszyła oczy. Podczas opowieści nie pozwoliłam ani jednej łzie wydostać się na moje policzki. Wypłakałam cały smutek, teraz pozostał tylko gniew. Skończywszy rozmawiać zabrałam swoją szatę i ruszyłam do łazienki. Kiedy już tam dotarłam spojrzałam na swoje odbicie. Zaróżowione policzki, przekrwione, opuchnięte oczy i potargane włosy. Westchnęłam, gdy zdałam sobie sprawę ile czasu zajmie mi doprowadzenie się do porządku.
Godzinę potem samotnie zmierzałam w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadłam na samym krańcu stołu i nałożyłam odrobinę jajecznicy. Podparłam podbródek i zaczęłam grzebać w niej widelcem, co jakiś czas biorąc kęs.
- Hej, Lily. – obok mnie siedział właśnie James, a naprzeciwko reszta jego paczki. – Może wyrwiemy się gdzieś dziś w nocy?
- Wiesz… - zaczęłam patrząc w jego brązowe oczy. – Nie jestem pewna, czy na pewno tego chce. – dokończyłam cicho ale i tak cieszyłam się z jego obecności, a w żołądku poczułam dziwne uczucie fruwających motyli.
- Zrobię coś kiedyś temu gadowi. – wycedził chłopak przez zaciśnięte zęby, wyczuwając smutek w moim głosie.
- Nie martw się, marchewo. Jeszcze mu się upiecze. – dodał Syriusz opierając się nonszalancko łokciami o oparcie ławki.
- Zobaczy co to znaczy gniew wilka. – zaśmiał się Remus. Jedynie Peter się nie odezwał, tylko dziwnie kwiknął i opuścił głowę. Nie wiem co ten człowiek robił w Gryffindorze.
- Dziękuję wam. – powiedziałam wzmocniona na duchu. Jeżeli Severus potrafi patrzeć tylko przez pryzmat pochodzenia, to jego strata. Niech dalej przyjaźni się z tym głupkiem Malfoy’em lub Avery’m. Kolejni fanatycy czystości krwi. Po śniadaniu wróciłam do pustego pokoju w dormitorium gdzie zastałam zwitek pergaminu na moim łóżku. Wzięłam go do rąk i zaczęłam czytać.
Droga Lily
Nie wiem jakich słów mam użyć by wyrazić mój ból
Jaki czuję po utracie takiej wspaniałej osoby jak Ty.
Nie wiem również jakich słów mam użyć aby Cię przeprosić.
Proszę Lily wybacz mi
To było zwykły przypływ negatywnych emocji
Ja tak naprawdę wcale nie myślę.
Jesteś naprawdę wspaniałą osobą,
A Twoja krew nie ma nic do tego.
Błagam Cię Lily o wybaczenie.
Severus”
Prychnęłam pod nosem z kpiną i zgniotłam pergamin. On czuje ból? To jakiś żart? Podeszłam do otwartego okna i cisnęłam listem na zewnątrz, gdzie wiatr chwilę potem zdmuchnął go w kierunku boiska do quidditcha. Oparłam się o ścianę obok, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. Czym ja mu zawiniłam? Starałam się być naprawdę dobrą przyjaciółką. Wysłuchiwałam go, pocieszałam, wspierałam i starałam się być przy nim zawsze gdy tego potrzebował. Teraz wydaje mi się, że bardziej interesuje go czarna magia, a nie przyjaźń. Wzięłam książki na Zaklęcia i wyszłam z wieży Gryffindoru. Szłam korytarzami dopóki nie zatrzymałam się pod czujnym spojrzeniem Snape’a. Widziałam już jak chłopak podbiega od mnie, ale ja od razu podbiegłam do stojącego niedaleko Jamesa z grupką innych Gryfonów i złapałam go pod rękę. Po raz kolejny tego dnia w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Chyba nie podoba mi się ten dupek James? – spytałam się w myślach lecz po chwili uświadomiłam sobie, że od feralnego wieczoru poczułam coś do chłopaka. Po moim geście zauważyłam zaskoczenie w jego oczach, lecz po chwili uśmiechnął się do mnie ciepło. Odeszliśmy razem w stronę czerwonego na twarzy Seva.
- Umówisz się ze mną, Evans? – spytał Potter patrząc mi w oczy.
- Oczywiście. – odpowiedziałam gdy byliśmy tuż przy Snape’ie. Kątem oka zauważyłam jeszcze jak chłopak zbladł i odszedł szybkim krokiem. Od kiedy jestem taką złośnicą?

Dorosła Lily Evans odsunęła twarz od myślodlewni. Uśmiechnęła się delikatnie jeszcze raz wspominając szkolne czasy i sięgnęła po kolejną probówkę ze wspomnieniami.

1 komentarz: