Witajcie!
Nadszedł w końcu czas, aby ogłosić wyniki ostatniego konkursu za opowiadanie. Ten post pojawia się z opóźnieniem, za co przepraszam.
Termin oddawania prac trwał początkowo miesiąc. Następnie został przedłużony. Mimo to otrzymałam naprawdę niewiele prac, przez co początkowo istniała możliwość, iż konkurs zostanie odwołany. Nie chciałam jednak zawieść tych kilku osób, które w przeciwieństwie do reszty poświęciły trochę czasu, aby napisać chociaż krótki tekst. Dziękuję za to wszystkim uczestnikom. Obiektywne, wybrane przeze mnie jury stwierdziło, że
Pierwsze miejsce zajmuje praca
Aniozjad!
Opowiadanie,
które zwyciężyło znajdzie się na końcu tego posta, ze względu na to, że
jest ono dość długie, przez co reszta podium zostałaby przez nie
zakryta.
Drugie miejsce zajmuje praca
Elivcia!
Trzecie miejsce zajmuje praca
Rosa6699!
Gratuluję wszystkim osobom, które znalazły się na podium i proszę je o jak najszybsze skontaktowanie się z dyrekcją.
Jeszcze
raz dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w tym konkursie. Zapraszam
też do uczestniczenia w innych atrakcjach, organizowanych przez nasze
plemię, ponieważ u nas zawsze coś się dzieje, lecz czasem brakuje nam do
tego uczestników.
Ze względu na to, że zbliżają się święta, chciałabym życzyć Wam wszystkim
WESOŁYCH ŚWIĄT!
A teraz czas na opowiadanie, które zwyciężyło w owym konkursie:
Wspomnienia z Huncwotami
- Smarkeus! Smarkeus! -
krzyczał James Potter, a stojący za nim Syriusz Black śmiał się
tak bardzo, że ledwo trzymał się na nogach. – I co teraz Smarku?
- Sev, pomóc Ci? –
zawołałam, biegnąc do niego.
Szesnastoletni Severus
Snape podniósł z podłogi korytarza zabrudzone łajno-bombami
książki. To już nie pierwszy raz kiedy słynni Huncwoci szydzili z
chłopaka. W prawdzie Severus już się nie przejmował tym tak jak
kiedyś. Nie raz rozmawiając z Lucjuszem Malfoy’em lub ze mną,
podważał inteligencję Pottera i jego bandy. Starał się żyć
tak, aby unikać ich jak najczęściej ale zwykle to oni szukali
jego.
Dziękuję Ci, Lily. –
opowiedział chłopak. Zauważyłam jak spogląda na Jamesa z
wyższością, a ten zaciska pięści z wściekłości.
- Co ty widzisz w tym…
tym… - Potter zrobił się czerwony na twarzy wskazując na
Snape’a. – w tym idiocie?! – wykrzyknął w końcu.
- Jedyny idiota to tylko i
wyłącznie ty. – zawołałam odchodząc razem z Severusem.
- Ej, stary. –
usłyszałam jeszcze jak Black mówi do Pottera. – Chociaż ja nie
jestem dla niej idiotą. – zachichotałam, gdy po tych słowach,
padły przekleństwa ze strony Jamesa. James Potter był zwykłą
świnią, dupkiem, pajacem, zdrajcą, głupkiem i palantem, który
często psuł i poprawiał mi humor.
- Nic Ci się nie stało?
– spytałam Severusa.
- Nie martw się o mnie,
Li. – chłopak posłał mi delikatny uśmiech. – A teraz
przepraszam. Muszę napisać referat dla profesora Slughorna na
eliksiry. – Snape skierował się w stronę lochów, a ja poszłam
się w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru. Sev był na prawdę
dobrym przyjacielem. Zawsze mnie wspierał gdy tego potrzebowałam,
pomagał w lekcjach, czasem nawet wymykał się ze mną na nocne
przechadzki po błoniach lub zamku. Z zamyśleń wyrwał mnie głos
Grubej Damy.
- Kogo my tu mamy,
panienka Evans. A kochaniutka nowe hasło znasz? – spytała,
patrząc na mnie podejrzliwie.
- No i co Evans, musisz
skorzystać z mojej pomocy. Gruba Dama hasło zmieniła kilka minut
temu i nie sądzę, żebyś je znała. – za moimi plecami stał
Potter. Znowu. Fakt, nie znałam nowego hasła. Odwróciłam się do
chłopaka. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam go samego. Stał opierając
się nonszalancko o barierkę schodów.
- No dobrze, James. Co
chcesz za hasło? – spytałam krzyżując ramiona na piersi.
- Umówisz się ze mną,
Evans? – spytał z niewinnym uśmieszkiem. W tym momencie podszedł
do nas Syriusz.
- Cześć, Lily. –
posłał mi uśmiech. – Gumowa kaczka. – zwrócił się do
obrazu, na którym była Gruba Dama, a ta ukazała mu przejście.
- Nie tym razem, Potter. –
zarzuciłam włosami i odwróciłam się tyłem do zdezorientowanego
chłopaka. Cóż, nie zdziwię się gdy zobaczę jutro Blacka z
podbitym okiem. W pokoju wspólnym zauważyłam Claryssę Bell, z
którą dzieliłyśmy pokój w dormitorium. Clary miała średniej
długości brązowe włosy oraz ciemno niebieskie oczy, które często
porównywałam do barwy chmur w czasie burzy. Oprócz niej w pokoju
wspólnym było sporo innych Gryfonów.
- Lily, pomogłabyś mi z
numerologią? – spytała mnie Clary.
- Jasne. –
odpowiedziałam i zabrałam się za powtarzanie materiału razem z
dziewczyną. Gdy skończyłyśmy, na dworze zapadał zmierzch, a
pokój wspólny zalał się półmrokiem. Przeciągnęłam się z
rozkoszą, po długim siedzeniu w jednej pozycji.
- Dziękuję Ci, Li. –
odparła Clary – Idziesz ze mną na kolację?
- Nie jestem głodna. –
posłałam dziewczynie uśmiech i wyszłam z pokoju. Skierowałam się
od razu do sowiarni, gdzie zastałam swoją płomykówkę zwyczajną,
której dałam imię Aulus. Pogłaskałam go delikatnie po łebku, na
co zahuczał radośnie. Wzięłam do ręki pergamin, pióro i
zaczęłam pisać:
„Drogi
Severusie!
Może
miałbyś ochotę wyjść gdzieś ze mną?
Błonia
wyglądają dziś naprawdę wspaniale
I
moglibyśmy spędzić miły wieczór
W swoim
towarzystwie.
Mam
nadzieję na szybką odpowiedź.
Całuję
Lily.”
Podałam list Aulusowi, a
ten złapał go w swój mały dziób i wzniósł się w powietrze.
Patrzyłam w ślad za nim, dopóki nie znikł mi z oczu, a chwilę
potem zapatrzyłam się w gwiazdy. Snape coraz mnie miał dla mnie
czasu. Częściej interesował się czarną magią i czystością
krwi wśród czarodziejów. Zauważyłam nawet, że stara się nie
pokazywać ze mną przy innych Ślizgonach. Westchnęłam i poczułam
lekkie ukłucie żalu. Czy moje pochodzenie ma aż takie znaczenie?
Czy nie liczy się jacy jesteśmy, tylko jakie mamy drzewo
genologiczne? Moje rozmyślenia przerwał nadlatujący Aulus, z
pogniecionym zwitkiem papieru w dziobie. Odebrałam liścik i
odczytałam go.
„Droga
Lily
Dobrze,
spotkajmy się w sali wejściowej za 10 minut.
Staraj się
przyjść bez Pottera,
Jeżeli
postanowić spuścić Cię z oka.
Severus”
Widać było, że litery
były pisane na szybko i niechlujnie. W kilku miejscach były kleksy,
a pergamin był tak pognieciony jakby Sev zgniótł go przed
wysłaniem. Kolejny raz pogłaskałam sowę i ruszyłam korytarzami
do sali wyjściowej. Chwilę potem spotkałam tam Severusa.
- Cześć. – powitałam
go i posłałam mu uśmiech. On jedynie skinął głową. – Coś
się stało? – spytałam zmartwiona tak chłodnym powitaniem.
- Chodźmy już. –
odpowiedział wymijająco i pociągnął mnie w stronę drzwi. Kątem
oka zauważyłam, że niedaleko nas przechodził Lucjusz Malfoy w
towarzystwie innego Ślizgona. Wyszliśmy na chłodne powietrze. Na
dworze był już całkowity mrok. Skierowaliśmy się na szkolne
błonia. Milczeliśmy, jakbyśmy szli razem ciałem, ale osobno
duchem. Powoli robiło mi się coraz bardziej przykro z powodu
zachowania Seva. Nagle od strony Zakazanego Lasu usłyszałam dość
głośne śmiechy i zza zakrętu wyłonili się James Potter, Syriusz
Black, Remus Lupin, a z tyłu za nimi dreptał Peter Pettigrew.
- Widzieliście minę
starego Filcha? – krzyczał Potter.
- Wyglądał jakby
zobaczył ducha. – przyznał mu ze śmiechem Lupin.
- Mówiłem, żebyś z
nimi nie przychodziła! – warknął na mnie Spane.
- Uważasz, że to moja
wina? –Teraz to ja się oburzyłam. Jak on może mnie winić o
takie rzeczy?!
- Smarku, czego chcesz od
Lily? – wciął się James już bez uśmiechu, lecz patrzył na
chłopaka groźnie.
- Szlama! – krzyknął
Severus, a ja poczułam jak na policzkach łzy, które zbierały mi
się w oczach od początku rozmowy. Syriusz i Remus w ostatniej
chwili złapali Pottera przed rzuceniem się na Snape’ a z
pięściami, a ten stał jak wryty i w blasku księżyca wydawał się
jeszcze bledszy niż zwykle.
- Lily… - wyszeptał
przerażony.
- Odejdź. – warknął
James i objął mnie ramieniem. Tym razem mi to nie przeszkadzało.
Nawet sama się w niego wtuliłam.
- Lily, przepraszam… Ja
nie wiem co powiedzieć. – Snape próbował wyciągnąć w moją
stronę rękę, ale ja tylko pokiwałam głową przegryzając wargę.
- Dosyć namieszałeś.
Lepiej odejdź. – odezwał się Lupin zasłaniając mnie razem z
Syriuszem. Peter był bardziej wystraszony całą sytuacją niż Sev.
- Proszę, zabierz mnie
już do dormitorium. – wyszeptałam Jamesowi do ucha. Przy nim
czułam się bezpieczna, miałam pewność, że cokolwiek by się
wydarzyło to on mnie obroni. Nie wiem czemu, ale w tym momencie
pragnęłam być naprawdę blisko niego. Mimo tego teraz czułam się
naprawdę źle. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie obraził, tak mnie
nie upokorzył. Kolejne słone łzy spłynęły po moich policzkach.
Czy zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Kiedyś dobra
przyjaciółka, a teraz… szlama? James obejmował mnie cały czas
ramieniem. Gdy przekroczyliśmy próg sali wejściowej ukryłam twarz
w dłoniach. To wszystko zbyt mnie przytłoczyło. Czy tyle lat
przyjaźni właśnie przepadło? Weszliśmy do pokoju wspólnego, a
chłopak odprowadził mnie pod samo dormitorium, do którego nie mógł
wejść.
- Dasz sobie radę? –
spytał, patrząc na mnie z troską wymalowaną w jego brązowe
oczach, co było prawdziwą rzadkością. Kiwnęłam delikatnie głową
i weszłam po schodach do pokoju. W nim znalazłam Calryssę, która
spała z otwartą buzią, a z kącika jej usta spływała strużka
śliny. Nawet w tej sytuacji nie byłam w stanie powstrzymać
uśmiechu. Usiadłam na parapecie i znów zaczęłam patrzeć w
gwiazdy, a po moich policzkach co jakiś czas spływały gorące łzy
żalu.
Następnego dnia obudziła
mnie Clary, która wyglądała jakby sama dopiero się obudziła.
- Co robisz na parapecie?
W ogóle to nie wyglądasz najlepiej, coś się stało? – spytała
mnie dziewczyna z nutą troski w głosie. Uśmiechnęłam się do
siebie w duchu. Usiadłyśmy razem z dziewczyną na łóżku, a ja
opowiedziałam jej wczorajszą historię z udziałem Severusa.
Claryssa nie przerwała mi ani razu, słuchając uważnie. Gdy
doszłam do momentu, w którym zostałam wyzwana od szlam, szatynka
zakryła usta dłonią i wybałuszyła oczy. Podczas opowieści nie
pozwoliłam ani jednej łzie wydostać się na moje policzki.
Wypłakałam cały smutek, teraz pozostał tylko gniew. Skończywszy
rozmawiać zabrałam swoją szatę i ruszyłam do łazienki. Kiedy
już tam dotarłam spojrzałam na swoje odbicie. Zaróżowione
policzki, przekrwione, opuchnięte oczy i potargane włosy.
Westchnęłam, gdy zdałam sobie sprawę ile czasu zajmie mi
doprowadzenie się do porządku.
Godzinę potem samotnie
zmierzałam w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadłam na samym
krańcu stołu i nałożyłam odrobinę jajecznicy. Podparłam
podbródek i zaczęłam grzebać w niej widelcem, co jakiś czas
biorąc kęs.
- Hej, Lily. – obok mnie
siedział właśnie James, a naprzeciwko reszta jego paczki. – Może
wyrwiemy się gdzieś dziś w nocy?
- Wiesz… - zaczęłam
patrząc w jego brązowe oczy. – Nie jestem pewna, czy na pewno
tego chce. – dokończyłam cicho ale i tak cieszyłam się z jego
obecności, a w żołądku poczułam dziwne uczucie fruwających
motyli.
- Zrobię coś kiedyś
temu gadowi. – wycedził chłopak przez zaciśnięte zęby,
wyczuwając smutek w moim głosie.
- Nie martw się,
marchewo. Jeszcze mu się upiecze. – dodał Syriusz opierając się
nonszalancko łokciami o oparcie ławki.
- Zobaczy co to znaczy
gniew wilka. – zaśmiał się Remus. Jedynie Peter się nie
odezwał, tylko dziwnie kwiknął i opuścił głowę. Nie wiem co
ten człowiek robił w Gryffindorze.
- Dziękuję wam. –
powiedziałam wzmocniona na duchu. Jeżeli Severus potrafi patrzeć
tylko przez pryzmat pochodzenia, to jego strata. Niech dalej
przyjaźni się z tym głupkiem Malfoy’em lub Avery’m. Kolejni
fanatycy czystości krwi. Po śniadaniu wróciłam do pustego pokoju
w dormitorium gdzie zastałam zwitek pergaminu na moim łóżku.
Wzięłam go do rąk i zaczęłam czytać.
„Droga
Lily
Nie wiem
jakich słów mam użyć by wyrazić mój ból
Jaki czuję
po utracie takiej wspaniałej osoby jak Ty.
Nie wiem
również jakich słów mam użyć aby Cię przeprosić.
Proszę
Lily wybacz mi
To było
zwykły przypływ negatywnych emocji
Ja tak
naprawdę wcale nie myślę.
Jesteś
naprawdę wspaniałą osobą,
A Twoja
krew nie ma nic do tego.
Błagam
Cię Lily o wybaczenie.
Severus”
Prychnęłam pod nosem z
kpiną i zgniotłam pergamin. On czuje ból? To jakiś żart?
Podeszłam do otwartego okna i cisnęłam listem na zewnątrz, gdzie
wiatr chwilę potem zdmuchnął go w kierunku boiska do quidditcha.
Oparłam się o ścianę obok, odchylając głowę do tyłu i
przymykając oczy. Czym ja mu zawiniłam? Starałam się być
naprawdę dobrą przyjaciółką. Wysłuchiwałam go, pocieszałam,
wspierałam i starałam się być przy nim zawsze gdy tego
potrzebował. Teraz wydaje mi się, że bardziej interesuje go czarna
magia, a nie przyjaźń. Wzięłam książki na Zaklęcia i wyszłam
z wieży Gryffindoru. Szłam korytarzami dopóki nie zatrzymałam się
pod czujnym spojrzeniem Snape’a. Widziałam już jak chłopak
podbiega od mnie, ale ja od razu podbiegłam do stojącego niedaleko
Jamesa z grupką innych Gryfonów i złapałam go pod rękę. Po raz
kolejny tego dnia w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Chyba
nie podoba mi się ten dupek James? – spytałam się w myślach
lecz po chwili uświadomiłam sobie, że od feralnego wieczoru
poczułam coś do chłopaka. Po moim geście zauważyłam zaskoczenie
w jego oczach, lecz po chwili uśmiechnął się do mnie ciepło.
Odeszliśmy razem w stronę czerwonego na twarzy Seva.
- Umówisz się ze mną,
Evans? – spytał Potter patrząc mi w oczy.
- Oczywiście. –
odpowiedziałam gdy byliśmy tuż przy Snape’ie. Kątem oka
zauważyłam jeszcze jak chłopak zbladł i odszedł szybkim krokiem.
Od kiedy jestem taką złośnicą?
Dorosła Lily Evans
odsunęła twarz od myślodlewni. Uśmiechnęła się delikatnie
jeszcze raz wspominając szkolne czasy i sięgnęła po kolejną
probówkę ze wspomnieniami.
ciekawy blog
OdpowiedzUsuń